niedziela, 21 września 2014

Rozdział 25

Tymczasem u Lucy.

Biegła już od pewnej chwili,przed siebie.Wzrastał w niej strach,ponieważ robiło się coraz ciemniej.Jakimś cudem,przyczepiła kwiat do swojego paska.Zatrzymała sie i obejrzała dookoła siebie.
-o nie!-szepnęła-chyba się zgubiłam!Gdzie mam iść..może rozsądnie będzie tu zaczekać?
Jak powiedziała,tak zrobiła.Usiadła pod drzewem i spojrzała na kwiat.
-jesteś,piękny,wiesz?
Na niebie świeciło milion gwiazd.Uwielbiała na nie patrzeć.Zawsze ją uspokajały.Wspominała teraz czasy,przed tym niż wstąpiła do Fairy Tail.Po jej policzku spłynęła łza.Skoro chciała o tym zapomnieć,to czemu o tym myślała?Zamknęła oczy,żeby nie patrzeć na ciemność dookoła niej.Nic to nie dało.Przez jej myśli przeleciały ułamki scen.To jak ją bił.Wysysa jej krew.Znów słyszała krzyki..jej i Silly..i innych.Skuliła kolana pod brode.W jej oczach zebrały się łzy.Zawsze tak było w ciemności.Nagle poczuła,że wiatr przybrał na sile.Skądś to znała.Gwałtownie otworzyła oczy i wstała.Czy to możliwe..że to on? Nie! To niemożliwe.Przez tyle lat go nie widziała..dlaczego miałby wrócić!?
-Lu..cy..-Usłyszała szept.Odskoczyla w bok.Teraz miała pewność,że to ON.
-Zeref? -spytała.Nagle rozbłysło światło i zobaczyła go w całej okazałości.
-Czemu?-pytała,a łzy leciały po jej policzkach-Czemu!? Kiedy ja i Silly uciekłyśmy,nie biegłeś za nami!a teraz?! Czego odemnie chcesz!?
-Ty dobrze wiesz! Hahaha -zaśmiał się,a Lucy wzdrygnęła się.-przecież wiesz...Potrzebuję twojej magii..i krwi..Masz 10 złotych kluczy,a energia tylu kluczy,jest porównywalna do magii smoczych zabójców,choć nie każdy o tym wie!a dodatek twoja krew,też nie jest zwyczajna..i ja jej potrzebuję do TEGO projektu.
Blondynka zrobiła pare kroków do tyłu.
-Nie dam ci już nic.Nie pozwolę!
-Tak?to walcz ze mną!
Nie ma opcji.Wiedziała,że dla niego jest za słaba,a gdyby się zgodziła to straciłaby niepotrzebie,magie.Teraz na celu miała obronić siebie..i kwiat.Szybko dotknęła go ręką,sprawdzając czy on tam jest.Był.Zeref zauważył to.
-Hmmm? Czyżby ten kwiatek był dla Ciebie ważny!? W takim razie dawaj mi go!!
-Chyba cię pogrzało!
Zaczęła uciekać.Nie wiedziała gdzie biec-poprostu to robiła.Nie mogła mu oddać tego kwiatu.Szczególnie po tym co usłyszała po dzisiejszym śniadaniu.

Rano-śniadanie.

-Dziękujemy.Było bardzo dobre-powiedziała Erza-jak sie później okazało-Panu Shonowi.Już mieli iść,kiedy Lucy odwróciła się.
-Eh..przepraszam?-zwróciła się do Shona-jeżeli mogę zapytać...dlaczego akurat TEN kwiat,chce pan dać,pańskiej żonie?
On spojrzał na nią smutno i zaczął mówić:
-Powinienem wam to powiedzieć wcześniej.Otóż moją żonę-Etsuko-poznałem ponad 20 lat temu.Od razu się w niej zakochałem.Potem wzięliśmy ślub i urodził się nam Kotoru.Niestety,kiedy to nastąpiło ja zacząłem więcej pracować.Doszło do tego,że w domu byłem tylko gościem.Nie zauważyem tego co się działo.Mianowicie-Etsuko zachorowała i to bardzo poważnie.Jedynym lekarstwem jest właśnie ten kwiat.Wiem,że to może późno ale..błagam!Pomóżcie mi!
Zaczął płakać.Rzeźnie i boleśnie.Wszyscy patrzyli na niego ze współczuciem.W końcu podeszła do niego Lucy.Położyła ręce na jego ramionach i potrząsła nim.Przyjaciele.chcieli zareagować ale ona zaczęła mówić.
-Nie płacz! Przecież znajdziemy ten kwiat! Ale pod jednym warunkiem...nie zaniedbywuj już ich.Oni cię kochają.Ty też ich kochasz,więc nie pozwól im cierpieć! Zgadzasz się?!
Mężczyzna uśmiechnął się.
-Tak.Obiecuję.

Teraźniejszość

Nie mogła go oddać.Łzy pana Shona były prawdziwie.Nikt kto by tego tak bardzo nie potrzebował ,nie płakałby tak rzeźnie.Lucy pobiegła za pobliskie drzewo i oparła się one.Wydawało się jej,że go zgubiła.
-Bu!
-Aaaaaaaa!
Krzykła kiedy go usłyszala.Ale jakim cudem tak szybko znalazł się obok niej! W pewnym zobaczyła noge czarnowłosego przy swoim brzuchu.Nie zdążyłaby odskoczyć.
-Nie! Tylko nie ta..
Nie dokończyła,ponieważ poczuła przerażający ból.
-Kiaaaaa!-Krzykła ponownie,choć tego nie planowała.Upadła na ziemie.ON dobrze wiedział,że tam ma bardzo czuły punkt i jak się go uderzy,to boli o wiele mocniej.
-Haha-zaśmiał się -poddajesz się!? To jeszcze nie koniec.
Blondynka szybko wstała i oparła się o drzewo.Czy to koniec?

U Natsu,Erzy,Graya i Happiego.

-To było prościutkie-powiedziała Erza,chowając swj miecz.
-Właśnie!-przytaknął Gray.
-Tak,tak było łatwo.Ale może poszukamy Lucy?- spytał Natsu.
-Aaaaaaaaa
Wszyscy odwrócili się w stronę dobiegającego krzyku.
-Czy to..Lucy?-spytał przerażony Gray.
Skierował to pytanie do Natsu,ale on już tam biegł.Chłopak był pewiem,że to ona.Nie wiedział czemu tak krzykła ale wiedział,że coś się stało.Cholera!Jak mógł ją zobaczyć.Wiedział,że ona boi się ciemności.Idiota! Biegnąc,zwymyślał siebie coraz bardziej.Po chwili dobiegli do niego Erza,Gray i Happy.
-Natsu,potrafisz ją wyczuć?-Gray,ze złości,aż się trzęsł.Ktoś coś robił jego siostrze!?
-Tak-odpowiedział różowowłosy,a dalej biegli już w ciszy.W końcu,zapach się urwał a oni stanęli.Przerażeni zobaczyli,że Lucy opiera się o kore,a przed nią stoi..Zeref.Oni nie potrafili się ruszyć,sparaliżowanie przez strach i...zdziwienie.Co ON tu robi!?!?Kiedy przeżywali szok,Zeref ich zobaczył.Zaśmiał się i powiedział:
-Widzę,że sprowadziłaś przyjaciół.Hahaha! W takim razie..do zobaczenia.
Zniknął.Lucy wpatrywała się w ziemie.Cała się trzęsła,a łzy leciały po jej policzkach.Jako pierwszy,z szoku,opamiętał się Natsu.Podszedł do niej i przytulił ją.Ona szybko zarzuciła mu ręce na szyje i zaczęła głośniej chlipać.Chłopak zaczął głaskać ją po włosach.Potem otrząsli się Gray,Erza i Happy.Czarnowłosy podszedł do Lucy i powiedział:
-Zabiję skurwiela..
-Nie podarujemy mu-odparła Erza.
Teraz zauważyli na brzuchu Lucy,siniaka.Różowowłosy szybkim ruchem wziął ją na ręcę.
-Obronimy Cię-szepnął.
Wszyscy mu przytaknęli.Każdy był zbulwersowany tym co się stało i bolało ich cierpienie ich towarzyszki.Zdążyli już wiedzieć,że na brzuchu bardzo ją boli.
W ciszy poszli do domu zleceniodawcy.

♥♥♥

Koniec rozdziału,który podzieliłam na dwie części.A teraz..patrzcie! * pokazuje na szafe* wiecie kto tam jest?
Fried-wypuść mnie!
Nie! Byłeś niegrzeczny i to jest kara :P
Fried-proooooszę!
Nie
Fried-Proszę!
Nie
*20min.potem*
Fried-proooooszę!
Nie
Fried-Proszę!
Dobra! *podchodzi do szafy i otwiera ją*
Fried-Dziękujeeee!! *przytula Marike*
Duszę sięę!!!


5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. Poszalałaś. Akcja coraz lepsza. Szkoda, że tak szybko przeczytałam. Nie ważne ile tego dodasz i tak będzie mi mało. Ciekawe co planuje Zefcio. Jaki to jest projekt. Biedna Lucy.
    Z niecierpliwością oczekuję dalszych przygód. Mam nadzieję, że szybko się pojawią, Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział genialny!
    Przesyłam dużo weny i czekam na następną notkę :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ryuu - Freed! Jak dobrze, że wróciłeś! Sam bym tu z nią nie wytrzymał, a tak dwóch to już kompania.
    -Co powiedziałeś?!
    Ryuu - Nic takiego...
    -Jam to nic?! Mam cię zamknąć tak jak Marika Freeda?
    Ryuu - Haha nie dasz rady *zaczyna łaskotać Shei-chan*
    -Aaaaa przestań *krztusi się ze śmiechu*
    Ryuu - Obiecujesz, że nie zamkniesz nie w szafie?
    -Obiecuję!
    Ryuu - No dobrze... W takim razie pozdrawiamy i życzymy weny.
    -Nad błędami nie będę się rozwodzić, więc powiem tylko, że jest ciekawie. Do zobaczenia w nasępnym rozdziale ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahahahah zamykanie w szafie!!!
    LEVY: Mogłas jej tego nie przypominać....
    Nooo i teraz Levy zostanie zobie z szafie. (wyrzuca kluczyk) Bye Bye.

    Siostrzyyyczko jak ci tam było... Dark angel?
    Eeee czy jakoś tak Hachi musi cie przeprosić za brak komentarzy na twoim blogu.
    Tłumacz sie tłumacz!! (dłychac z szafy?
    Ciii nia nie nie przejmuj ona tak zawsze.

    Co do rozdziału...
    NIE PRZERYWAJ W POŁOWIE!
    Akcja świetna, Zeref.... Grrr nie lubie gościa
    LEVY: A kto lubi?
    Nw może on sam?
    DObra ale fajnie sie sie pojawił. Fajnie fajnie.

    Co do jeszcze poprzednich rozdziałów bo nie chce mi się ich teraz wszystkich komentować.
    Podobało mi się spanie na falkonie.
    Mnie tez by mógł tak ktoś poprzytulać ale nieeeee
    Bo moi wszyscy mężowie mieszkają w anime i nie chcą ani mnie tak wpuścić ani z nich wyjść wiec lipa.

    Ok na co jeszcze zwróciłam uwagę...?
    O! Przypomniało mi się!
    Gejowska jaszczurka!
    LEVY (załamana): To nie ten rozdział.
    Ciiichooooo bo cie nie wypuszczę.

    I właśnie Zeref chce krwii Lucynkiiiii... hm... to może być ciekawe! Wszystko może być ciekawe ale jak się już rozdział kolejny pojawi!
    Dawaj go szybko a nie!
    LEVY: Bo się nam kobieta załamie.
    A żebyś wiedziała.

    Co do gramatyki to się mądrzyć nie będę bo sama jestem w tym kiepska. Widziałam parę literówek nie wiem czy w tym czy we wcześniejszym rozdziale.
    LEVY: Tak to jest jak się lenisz i czytasz hurtem kilka.
    Hai hai muszę się usystematyzować.
    A i zeby nie było nie zgapiam tej szafy od ciebie!
    LEVY:Taaa wypuśc mnie to pogadamy.
    No serio niech sie Natsuki-chan spyta.

    Ok bye bye to na dzisiaj tyle świetnie oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
  5. Marika twoje dialogi z Freedem sa boskie normalnie nie moge sie przestac smiac hahahahaha. Rozdzialy boskie to chyba z 7...8? raz jak czytam bloga Nalu forever ten kto sie zgadza niech odpowie!!!! Chodz osobiscie uwazam ze Luxus bardziej pasuje na brata Lucynki to i tak blog boski i moge tak pisac Lata. Pod nastepnym rozdzialem chyba zamowie one-shota. Pozdrowka Lucy

    OdpowiedzUsuń