środa, 2 lipca 2014

Rozdział 3


-Cze...
Nie dokończyłem, bo dostałem w brzuch. Stróżka krwi wyszła z moich ust. Kiedy podniosłem wzrok, Lucy osłoniła Ami swoim ciałem. Zza krzaków wyszli Erza, Gray i Happy.
-Kim jesteście?-spytała autorka tego kopniaka. Ałaaa...ale ma kopa...
-Ja jestem Erza - wskazała po kolei- To jest Gray ,ten kot to Happy, a ten którego kopnęłaś to Natsu. Jesteśmy z fairy tail i przyszliśmy poszukać Ami.
-Skąd mam wiedzieć, że nie kłamiecie?
Powiedziawszy to spoglądnęła na nas podejrzliwie. Szybko pokazałem jej mój znak tak jak i inni. Dziewczynie najwyraźniej ulżyło.
-To dobrze, chyba mogę ją wam powierz...
Nie dokończyła, ponieważ zaraz upadła na kolana i chwyciła się za nadgarstek. Zdążyłem zobaczyć, że ma tam jakąś opaskę. Zmartwiłem się i podszedłem do niej
-Hej, nic Ci nie jest?
-Weźcie...Ami..i...idźcie...oni...tu...idą
-Poznałaś to po tej bransoletce?
-Nie...mam...wyczulony...słuch...a...ta...bransoletka...to...kiedyś...może...Ci...powiem...
-O-okej.
-Natsu!
Usłyszałem głos Erzy, która trzymała Ami...chwila...ta mała...płakała? TAK! Na dodatek krzyknęła
-Lucy-chan! wszystko dobrze?
Dziewczyna spojrzała na nią i wstała. Widocznie już nie odczuwała tego bólu jednak miała całą zakrwawioną rękę.
-Tak, słońce! A teraz uciekajcie, bo są coraz bliżej.
Kiedy mieliśmy iść, coś nie dawało mi spokoju musiałem się jej spytać.
-Skoro ją porwaliście to czemu ją oddajesz?
Dziewczyna uśmiechnęła się smutno. Nie wiem czemu ale nie chciałem jej widzieć w tym stanie.
-Nie wiem.A teraz uciekaj bo oni i...
Kolejny raz nie dokończyła gdy ktoś walnął ją w głowe. Był to ten łysy i szatyn.
-Ta suka nas oszukała! U mistrza spotka ją kara!
Zagotowało się we mnie. Przecież oni są kompanami a oni doprowadzają ją do omdlenia?! Okej, wcześniej znokautowała tego debila ale należało mu się. Chciałem ich zatrzymać i przywalić za to co zrobili tej dziewczynie ale znikli. Tak po prostu. Kiedy się odwróciłem Ami miała łzy na policzkach. Gray popatrzył na nią i ruchem głowy pokazał mi żebyśmy wracali. Ja szedłem ciągle z tyłu razem z moim kocurkiem. Nagle Ami, która była trzymana przez Erze popatrzyła na nią i spytała.
-Proszę pani, czy Lucy-chan nic nie będzie?
-Oczywiście, że będzie dobrze.
Erza tak powiedziała!? Dziwne...Nie potrafię tego wytłumaczyć ale ja, jak i też Erza polubiliśmy tę dziewczynę. Ale wciąż pozostało za dużo pytań. Nie wytrzymałem. Kiedy Ami zasnęła musiałem to z siebie  wyrzucić.
-Erza!-krzyknąłem. Gray i Erza odwrócili się do mnie zdziwieni. Nie dziwiłem się. Musiałem wyglądać strasznie.-Kim jest ta dziewczyna? Czemu pomogła uciec Ami? Co się z nią stanie?
Erza tylko spuściła wzrok.
-Nie wiem Natsu. Też bym chciała wiedzieć i...
-AMI!
Kiedy zobaczyliśmy kto to woła, zdziwiliśmy się że dotarliśmy już do domu zleceniodawcy. Szybko to minęło. Pewnie to był jej ojciec.Wziął Ami i chciał zapłacić ale Gray oddał mu klejnoty.
-Nie możemy ich przyjąć i nie będziemy wyjaśniać czemu.
Zostawiliśmy zdziwionego zleceniodawce i udaliśmy się do maszyny demona. Za dużo było tych pytań. I za mało odpowiedzi.

♥♥♥

1 komentarz: