sobota, 19 lipca 2014

Rozdział 11

Natsu spojrzał na Lucy
-Czekaj ostatnie pytanie!
-Jeszcze jedno?
Jednak Natsu zignorował pytanie.
-Skoro oddasz życie za gwiezdne duchy, to za członków swojej gildii też?
Popatrzyła na niego zdziwiona.
-Jeżeli byliby moimi przyjaciółmi to jasne. Lecz gdyby byli tacy jak z mojej gildii to nie.
-Czemu?
-Nie jestem ich przyjaciółką.
Ona serio by do nas pasowała! Natsu już miał się spytać, czy do nich dołączy, kiedy Lucy wymówiła zaklęcie.
-Otwórzcie się wrota panny-Virgo!

-Czy to czas na kare księżniczko?
-Nie ale..
Nie dokończyła, ponieważ znikła.
-Ej,Virgo?! Poszłaś sobie? Trud...
Nie dokończyła,ponieważ dostała cios od Salamandra (normalnie ale kultura-walnąć dziewczyne z zaskoczenia. XD)
Lucy upadła, a z jej nosa poleciała krew. Szybko ją starła i wstała.Chciała kopnąć Natsu ale on odskoczył w tył. Wszystko ok.ale...Nie spodziewał się, że nie znajdzie gruntu pod nogami.
-Co do...
Wpadł do dziury. Lucy zaczęła się śmiać. Nie był to śmiech psychopaty, ale był sympatyczny.
-Kiedy Virgo znikła wykopała tą dziurę. Teraz czas na atak ostateczny!
Natsu nie mógł uwierzyć, że ona go pokonała. Jak!? Usłyszał jak Lucy mówi:
-Otwórzcie się wrota bliźniąt-Gemini!
-Czas na Uranometrie!
Z tego co się zorientował to te dwa niebieskoskóre smerfiki, zamieniły się w Lucy. Nagle usłyszał jak jakieś dwie osoby, mówią rymowanke. Wywnioskował, że mówią to...dwie Lucy?
Zajrzyj w niebiosa, otwórz je na oścież...
Poprzez poświatę wszystkich gwiazd na nieboskłonie, Pozwól im siebie poznać, poprzez mnie... O Tetrabibliosie...
Natsu wychodził już z dziury.
Jam ta, która gwiazdami włada... Uwolnij swą postać, swą wrogą bramę. Niech 88 znaków...
Wyszedł!
Zabłyśnie URANOMETRIA!


Trafiła go jakaś potężna moc. Nie była ona jakaś zwyczajna. Upadł.
Przez Natsu przelatywały różne myśli:Przegrał?
Rozejrzał się i zobaczył jak Lucy osuwa się na ziemie. Na jej twarzy mógł wyczytać zmęczenie i...szczęście?
Salamander zastanawiał się z czego ona się tak cieszy..Ale..chwila. Teraz jest remis!
-Natsu!-To Erza-Nic Ci nie jest?
-Nie, wszystko dobrze!
Wszyscy podeszli do niego. Nagle mistrz Makarov odwrócił się do Ino. Mistrz wrogiej gildii stał nad Lucy i patrzył na nią z niesmakiem.
-Ino! mamy remis! co teraz?
-Jak to co? Dacie nam spokój!
Makarov zrobił wielkie oczy.
-Ale był re...
Nie dokończył, gdyż osunął się na ziemie. Tak jak każdy z Fairy Tail. Gajell odezwał się pierwszy.
-Co jest? Nie mogę się ruszyć.
Mistrz mrocznej gildii zaśmiał się.
-No jasne, że tak! Nie ruszycie się! Poleżycie sobie tutaj, aż umrzecie! Tylko my posiadamy antydiotum, które was uratuje! Hahahaha!
-Ino ty...
-Nie dziękuj! Reiji weź tą ofiare losu Lucy. Coś mi się zdaje, że Silly za prędko nie wyjdzie.
Reiji spojrzał na Lucy i kopnął ją w brzuch. Następnie wziął ją za włosy i pociągnął do wyjścia. Fairy Tail patrzyło na to w osłupieniu.
-Jak...-wyszeptała Erza.
Ino odwrócił się.
-Cóż się stało Tytanio?
-Jak..możecie traktować tak swoich towarzyszy!? Może i jej nie znam i należy do waszej gildii, ale Lucy walczyła bardzo dobrze i nie zasługuje na takie traktowanie!
-Może...a teraz się zamknij..papa!
I wyszli. Zostawili ich na pastwę losu.
2godziny potem
-Dziadku?-odezwał się Natsu.
-Słucham?
-Myślisz, że serio tu zostaniemy?
Gray prychnął.
-Zapałko, przecież znajdziemy sposób żeby wyjść. Jesteśmy Fairy Tail!
-Dobrze. A tak wo...Ej! co na mnie powiedziałeś pingwinie!
-Mam powtórzyć mikrofalówko?
-Chcesz się bić płomyczku!?
-Jasne!..ale jak?
-Ahaa...dobra to moż...
Nie dokończył. Drzwi się otworzyły. Pojawiła się w nich jakaś postać.
-Ej ty!-krzyknął Laxus-Ktoś ty!
Postać miała kaptur na głowię i do tego maske, więc nie mogli zobaczyć kto to
-Ktoś kto uratuje wam tyłki
Nie wiedzieli do kogo należy ten głos. Tajemnicza osoba podeszła do Erzy. Przyłożyła jej do ust jakieś płynne lekarstwo.
-Skąd mam Ci ufać?
-Dzięki temu będziesz mogła się ruszać, ale nie będziesz miała przez około 3minuty siły by wstać. Możesz mi nie ufać, ale albo to wypijesz i będziesz wolna, albo umrzecie tu z głodu. To jak?
Erza mierzyła go lub ją wzrokiem. Po chwili powiedziała:
-Dobra.
Rozchyliła usta, a tajemniczy ktoś wlał jej coś do ust. Tytania ruszyła ręką.
-To działa
-No raczej.
Zrobiła tak z każdym. W końcu odwróciła się. Jednak Natsu krzyknął:
-Kim jesteś?!
Postać odwróciła się.
-Znasz mnie.
Odwróciła się i wyszła. Jednak tylko Natsu zauważył jedną rzecz w którą nie mógł uwierzyć. Przewidziało mu się? Bowiem zobaczył kilka pasmów blond włosów.

♥♥♥

Arrr....coś czuje że kolejnny rozdział pojawi się za trzy dni. Wiem co chcę napisać, a nie wiem jak to ująć.
A teraz przyznawać się. Kto myślał,że będzie remis? :-D 
*Spogląda na Frieda *Nadal się na mnie gniewasz?
Fried*Siedzi do niej tyłem w kącie*Tak.
Frieeeed...pliska...Wiem,że pisałam na początku Freed, zamiast Fried, ale wybacz miii!! Zrobie wszystko!
Fired*patrzy na Marike z chytrym uśmieszkiem*Wszystko?
*przykłada ręke do serca*wszystko
Fried-To zrób...mi loda, cztery gałki w rożku o smakach:truskawki, wanilii, maliny i czekolady z polewą o smaku arbuza z kolorową posypką, a do tego shake o smaku pomarańczy.
Ludzie...pomocy..

1 komentarz:

  1. Arigatou :) dzięki twoim komciom mam chęć do pisania :D
    Fried-a ja?
    Ahhh...może troszkę..
    Fried-Jupii!!!

    OdpowiedzUsuń